W "Gazecie Pomorskiej" ukazał się wywiad z Mikołajem Burdą, tegorocznym mistrzem świata z czwórki  bez sternika. Doświadczony zawodnik opowiedział m.in. o atmosferze w złotej załodze i planach na przyszłość.

Czwórka bez sternika powstała po rozbiciu ósemki. W stosunkowo niedługim czasie trener Wojciech Jankowski zrobił z niej czołową osadę świata. Co jest kluczem do sukcesu? "Atmosfera przede wszystkim. Nie było narzekania, niepotrzebnych dyskusji. Zawierzyliśmy trenerowi, a on nam. Trening nie był dla nas katorgą, inaczej znosiliśmy zmęczenie. Kilkunastokilometrowe wiosłowanie nie sprawiało nam problemów" - zdradził Burda.

37-letni zawodnik LOTTO Bydgostia ma za sobą 25-letnią karierę zawodniczą, zdobył złoto i brąz mistrzostw świata, a także dziewięć medali mistrzostw Europy. Brakuje tylko krążka z igrzysk olimpijskich, choć startował na nich już czterokrotnie. Cel na 2020 rok jest zatem jasny. "To byłoby wspaniałe zwieńczenie 25 lat startów. Żona Magda i dziewczynki: 13-letnia Nina i 6-letnia Natalia, choć przez lata skazane są na wielomiesięczną rozłąkę i tęsknotę, bardzo mnie dopingują do kolejnych wyzwań. Są wiernymi kibicami i w trudnych momentach przekonują, że nie wolno się poddawać" - zdradził.

A jakie ma plany na przyszłość? "Myślimy z żoną o rodzinnym biznesie. Mogę też zostać trenerem, ukończyłem bydgoski UKW i gdański AWFiS. Na razie jednak czeka mnie walka o miejsce w czwórce. Kwalifikację na igrzyska wywalczyła osada, a nie poszczególni wioślarze" - zakończył.

>>>PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD Z MIKOŁAJEM BURDĄ NA STRONIE POMORSKA.PL<<<