Od piątku 13 lipca reprezentanci Polski będą walczyć w III Pucharze Świata w Lucernie. Dyrektor sportowy Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Bogdan Gryczuk ocenił dotychczasowe wyniki biało-czerwonych i opowiedział o kolejnych planach. "Nasze założenia od początku były takie, by szykować szczyt formy na Mistrzostwa Świata" - przyznał.

W dotychczasowych zawodach nasi wioślarze wywalczyli w sumie cztery medale. W Belgradzie złoto wywalczyła męska dwójka podwójna wagi lekkiej (Miłosz Jankowski i Jerzy Kowalski), a srebro dorzuciła żeńska czwórka podwójna (Katarzyna Zillmann, Marta Wieliczko, Maria Springwald i Agnieszka Kobus-Zawojska). W Linz-Ottensheim po złoto sięgnęła Joanna Dorociak (jedynka wagi lekkiej), a brąz dorzucili parawioślarze (Jolanta Majka i Michał Gadowski). Jak będzie w Lucernie? Jedno jest pewne - rywale dopiszą, a na starcie znów zobaczymy między innymi świetnie dysponowanych ostatnio zawodników z Australii.

"Medale? Wszyscy chcą o nich rozmawiać, ale one nie są dla każdego. Ten trzeci start jest dla nas ważny przede wszystkich z jednego względu - zdecyduje o kwalifikacjach na Mistrzostwa Świata. Po tym starcie zrobimy szczegółowe podsumowanie na podstawie światowych rankingów. To będzie kluczowy start dla wielu osad" - przyznaje dyrektor sportowy PZTW.


Fot. J. Kowacic

W Lucernie w składzie znów zobaczymy pewne przetasowania w składach poszczególnych osad - Joanna Dorociak (złota medalistka ostatniego PŚ w jedynce) tym razem popłynie w dwójce wagi lekkiej z Weroniką Deresz. W jedynce z kolei zobaczymy Katarzynę Wełnę, która ostatnio startowała z Deresz w dwójce. Rotację zobaczymy także w obrębie składu żeńskiej czwórki bez sterniczki.

"Ta wymienność jest naprawdę ważna - w wadze lekkiej mamy trzy zawodniczki na wysokim poziomie i musimy tego pilnować. Czasami okazuje się to potem wręcz kluczowe - jeśli nie daj Boże pojawi się gdzieś po drodze jakaś kontuzja. Trenerzy  cały czas szukają najmocniejszych składów i będą podejmować ostateczne decyzje po tych zawodach" - dodał Bogdan Gryczuk.

Fot. J. Kowacic

W tym sezonie fanów wioślarstwa czekają jeszcze dwie duże imprezy. Najpierw na początku sierpnia w Strathclyde odbędą się Mistrzostwa Europy, z kolei nieco ponad miesiąc później rozegrane zostaną Mistrzostwa Świata. Która z tych imprez będzie ważniejsza dla reprezentantów Polski?

"Mistrzostwa Europy to duża i ważna impreza - która w tym roku odbędzie się w nowej i ciekawej formule - ale najważniejsze ze szkoleniowego punktu widzenia są dla nas Mistrzostwa Świata. Trzeba pamiętać o jednym - wioślarstwo to sport wytrzymałościowy. Niektórzy robią błąd i szykują formę za szybko. Nie da się być przez miesiąc w najwyższej dyspozycji. Założenie jest takie, że forma ma przyjść na wrześniowe Mistrzostwa Świata" - przyznaje dyrektor sportowy PZTW.

"Można powiedzieć, że pod pewnymi względami termin Mistrzostw Europy nie jest do końca szczęśliwy, bo trochę burzy nas stały tryb przygotowań. Wiemy już, że niektóre reprezentacje nie będą startowały w Strathclyde najsilniejszych składach i traktują tę imprezę jako poligon doświadczalny. My zabierzemy najlepiej dysponowanych, ale też nam to trochę burzy cykl przygotowań. Mamy sprawdzoną formułę - po Lucernie zawsze wyjeżdżaliśmy na 2 tygodnie do Zakopanego żeby trochę odpocząć od wody. Teraz nie będziemy mieć na to czasu i do końca nie wiemy jak to wypadnie. Dla nas to także to pewien eksperyment" - zaznacza Bogdan Gryczuk.