Klub: | RTW Lotto Bydgostia |
Data urodzenia: | 10.05.1992 |
Miejsce zamieszkania | Ślesin |
Stan cywilny: | Wolny |
Wzrost: | 182 cm |
Data rozpoczęcia wiosłowania: | 2008 |
Zainteresowania: | Film, książka, psychologia, Ochotnicza Straż Pożarna |
W cyku prezentowania Gwiazd Polskiego Wioślarstwa prowadzonym na łamach niniejszej strony od 2015 roku jak dotąd wyraźnie dominują kobiety, gdyż kolejną niepodważalną gwiazdą jest „szlakowa” czwórki podwójnej, brązowych medalistek Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro – MONIKA CIACIUCH.
Wśród sześciu przedstawionych dotąd osób znalazł się tylko jeden wioślarz – mężczyzna. Trafienie do tej ekskluzywnej galerii determinują oczywiście wyniki osiągane w najważniejszych regatach wioślarskich na świecie. Tak więc ni mniej, ni więcej znaczy to, że w polskim wioślarstwie od kilku lat motorem napędowym są osady kobiece.
Nasza obecna gwiazda – Monika Ciaciuch pochodzi z małej, podbydgoskiej miejscowości Ślesin, położonej przy głównej trasie łączącej Bydgoszcz ze Szczecinem, przez Piłę i Wałcz. A do wioślarstwa trafiła całkowicie przypadkiem w 2008 roku, gdyż nigdy przedtem miłośnikiem zajęć wychowania fizycznego nie była. Jak sama wspomina …na zakończenie gimnazjum mój nauczyciel wychowania fizycznego - Maciej Urbanowicz, w ogóle niezwiązany z wioślarstwem zabrał mnie i moja klasę na Wielobój Rzeczny na Noteci w Nakle i pomimo, że w nim standardowo moja szkoła zajęła ostatnie miejsce to jednak wśród uczestników ze względu na wzrost wypatrzył mnie były wioślarz RTW Bydgostii - Karol Sitko (brązowy medalista Mistrzostw Świata Juniorów w 1995 roku w dwójce ze sternikiem z Przemysławem Koneckim – przyp. red.), który dał mi numer telefonu do swojego kolegi z reprezentacji juniorskiej, a później trenera w RTW LOTTO Bydgostia Daniela Bernatajtysa. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ja dziewczyna ze wsi i szkoły w której nie było nawet sali gimnastycznej, ale przy tym osoba, która zawsze miała marzenia i plany żeby zrobić coś niewiarygodnego i innego niż wszyscy wokół mnie, zadzwoniłam bez zastanowienia. Do dziś pamiętam tą rozmowę na balkonie mojego rodzinnego domu w tajemnicy przed rodzicami, bo wolałam postawić ich przed faktem dokonanym - umówiłam się na swój pierwszy trening. Może dla szesnastolatki z miasta, która ma wszystko praktycznie pod ręką taka okazja do treningu to nic nadzwyczajnego, ale dla skromnej osoby ze wsi była to życiowa szansa i ja z niej skorzystałam!!! A przecież wszystko rozpoczęło się dzięki Panu Karolowi Sitko, który pochodzi zresztą z rodzinnej miejscowości mojej mamy. Jeszcze jako dziecko spędzając wakacje u dziadków obserwowałam bacznie Pana, który szedł przez wieś z czymś długim na ramieniu podobnym do kajaka, popływać na kanale Bydgoskim. Kilka lat później okazało się, że to nie był kajak, a łódka wioślarska. Do dzisiaj jestem mu ogromnie wdzięczna, że zauważył mnie w grupie i podał numer do mojego pierwszego trenera Daniela Bernatajtysa. Od początku miałam ogromne chęci i kiedy dostałam informację, że trener Daniel robi nabór do klasy wioślarskiej w VIII Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy i mnie też zaproponowano, ani przez chwilę się nie zawahałam…
Monika jest sportsmenką, która swoją sportową fascynację rozpoczęła stosunkowo późno bo w wieku szesnastu lat. Okazało się, że jest zawodniczką bardzo zdolną, a do tego najprawdopodobniej miała to szczęście, że trafiła do dyscypliny, która jest bardzo bliska jej zdolnościom ruchowym, możliwościom wydolnościowym i cechom wolicjonalnym, bo przecież już w piątym roku treningów wioślarskich została srebrną medalistką Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej, a w ósmym roku medalistką Igrzysk Olimpijskich. Tym bardziej, że do tego czasu uczęszczała wyłącznie na lekcje wychowania fizycznego, które były czystą improwizacją na szkolnych korytarzach i świeżym powietrzu ponieważ w jej szkole nie było sali gimnastycznej.
Wieść, że Monika zaczęła uprawiać sport była dla wszystkich skupionych wokół niej bliskich wielkim szokiem. Jak wspomina …byłam dziewczyną, która chodziła przez dziewięć lat do szkoły na wsi. Dziewięć lat z tymi samymi kolegami i koleżankami, z tymi samymi nauczycielami i z opiniami, które sobie wypracowaliśmy, więc moja decyzja o wyborze klasy sportowej była dla większości szokiem, ponieważ nigdy nie byłam orłem sportowym. Na początku mój wybór był również szokiem dla wszystkich moich nauczycieli z gimnazjum. Większość widziała mnie na profilach ścisłych - biologicznych, chemicznych, fizycznych, a nikt raczej nie podejrzewał mnie o takie szaleństwo i spontaniczność z wyborem klasy sportowej. Oczywiście w liceum nauczyciele patrzyli już na nas zupełnie inaczej ponieważ wiedzieli, że jesteśmy klasą sportową. Na pewno w szoku byli też rodzice, bo tak jak wspomniałam nie byłam dotąd miłośnikiem w-fu, a tu takie coś - klasa sportowa o sprecyzowanym profilu. Kiedy padały ostateczne decyzje dopisania mnie do listy uczniów klasy sportowej, mój tata tylko powiedział, że nowej szkoły nie będzie załatwiał kiedy mi się to znudzi. Potem jednak szybko „wyfrunęłam” z domu kiedy okazało się, że połączenie nauki z treningami i codziennymi dojazdami z Bydgoszczy do Ślesina zajmuje łącznie piętnaście godzin. Przeniosłam się więc do internatu. Szybko wpadłam w wir treningów, a rodzice przyzwyczaili się, ze córkę widują tylko w weekendy. Oczywiście osoby z którymi utrzymywał się kontakt bardzo mnie wspierały za co jestem im wdzięczna i dzisiaj nadal bardzo im dziękuję…
Już po niespełna roku od pierwszego kontaktu z wioślarstwem młoda i niezwykle ambitna zawodniczka wystartowała na jedynce w swoich pierwszych w życiu zawodach w Centralnych Kontrolnych Regatach Otwarcia Sezonu na torze Malta w Poznaniu. Wprawdzie wcześniej wzięła udział w Brodnicy w zawodach na ergometrze w tzw. mikście (jedna zawodniczka i jeden zawodnik wiosłujący po 1000 metrów), ale wtedy na pięć dni przed startem się przeziębiła i przeleżała z gorączką w łóżku. Teraz, jak wspomina tamten moment to się z tego śmieje, gdyż zrozpaczona, z płaczem myślała, że ten start na wszystkim zaważy i to będzie koniec jej sportowej kariery, która się jeszcze tak naprawdę nie zaczęła. Co innego na regatach w Poznaniu.
…Wystartowałam na starej jedynce o nazwie „Brda” firmy BBG i niczego nieświadoma zajęłam ostatecznie 4 miejsce. Następnego dnia wystartowałam z moją pierwszą partnerką na dwójce podwójnej - Martyną Mikołajczak. Jak się okazało na koniec tego weekendu były to zawody kwalifikacyjne do kadry narodowej juniorów, ale nikt wcześniej mi tego nie powiedział i kiedy dostałam informację, że zamiast wrócić spokojnie z rodzicami do domu, muszę jechać bezpośrednio na zgrupowanie do Wałcza wybuchłam płaczem, że ja tam nie chcę jechać. Takie były moje początki. Potem jednak cieszyłam się z każdego swojego startu i wszystkie one przynosiły mi wiele radości. Świadomość po co tak naprawdę trenuję i że coś mogę w wioślarstwie osiągnąć przyszła jednak kilka lat po rozpoczęciu trenowania. Wszystkie starty i te, w których się wygrywało, ale i niestety przegrywało bardzo dużo mnie uczyły, więc nie patrzę na sukces tylko przez pryzmat zdobytego medalu, ale głównie przez naukę jaką wyciągałam z możliwości startowania. Patrząc dzisiaj od strony medalowej na sukcesy, to rozpoczęły się one w pierwszym roku trenowania, a potem z roku na rok nabierały coraz więcej wartości ponieważ startowałam w coraz ważniejszych rangą zawodach. Moją karierę sportową można porównać do "pendolino" ponieważ od rozpoczęcia treningów do pierwszych medali minął niecały rok…
Monika została zakwalifikowana w 2009 roku do reprezentacji na Coupe de la Jeunesse - Puchar Młodzieży we francuskim Vichy, gdzie po pierwszym swoim medalu Mistrzostw Polski Juniorek zdobyła pierwszy medal w ważnych regatach międzynarodowych w dwójce podwójnej z Joanną Dittmann. Po tych startach „pendolino”, z roku na rok rozpędzało się coraz bardziej. Jeszcze tego samego roku jesienią Monika startowała w norweskim Arungen w Pucharze Krajów Nadbałtyckich – Baltic Cup, a w następnym w pierwszych swoich Mistrzostwach Świata, w tym przypadku juniorów w czeskich Racicach. Wprawdzie na przełomie 2010 i 2011 roku nastąpił niespodziewany kryzys, z którym zawodniczka postanowiła ostro walczyć, ponieważ pomimo wszystko bardzo jej na wioślarstwie zależało. …podjęłam leczenie, które w skutkach było zbliżone do chemioterapii. Diametralne osłabienie organizmu, wypadające włosy, utrata wagi i brak jakichkolwiek chęci na wszelkie formy aktywności doprowadziły mnie do kryzysu fizycznego i psychicznego. Dzięki wsparciu znajomych, trenerów i rodziny przetrwałam te najgorsze w moim życiu 48 tygodni i wróciłam… - wspomina. Po tych przejściach przyszły już tylko sukcesy. Monika od 2012 roku w każdych Mistrzostwach Świata startowała w tej samej konkurencji, w czwórce podwójnej. Najpierw młodzieżowej, a ostatnie dwa lata seniorskiej.
Za swój największy sukces sportowy uznaje oczywiście olimpijski medal zdobyty w Rio de Janeiro, a o sukcesach w życiu prywatnym mówi …że jest ich bardzo wiele zaczynając od sytuacji związanych z moim OSP Ślesin (Monika jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w swojej rodzinnej miejscowości w Ślesinie – przyp. red.), przez studia i pracę z nimi związaną dochodząc do chyba jednej z ważniejszych rzeczy, a mianowicie mimo porażek i sukcesów, które dla wielu osób są być może nieosiągalnie i niewiarygodne pozostałam sobą a moim celem sportowym jest udoskonalanie się z dnia na dzień. Nie myślę co będzie za 4 lata, ale muszę być w Tokio. Raczej skupiam się na następnym sezonie i na kolejnych startach bo to one złożą się na drogę, która powinna doprowadzić mnie na kolejne Igrzyska Olimpijskie. W mojej głowie urodziło się wprawdzie kilka pomysłów na nowe wyzwania, ale ostateczne decyzje podejmie trener. Wioślarstwo i sytuacje z nim związane dały mi pewność siebie i wiarę w moje możliwości, oraz upartość w swoich przekonaniach, co może nie zawsze każdemu odpowiada, bo nie wszyscy potrafią pogodzić się ze szczerą opinią. Moja determinacja w połączeniu ze świadomością, że ktoś dał mi szansę i we mnie wierzy była lokomotywą mojej motywacji. Z czasem nauczyłam się czerpać ogromną satysfakcję i przyjemność z każdego treningu i właśnie te emocje sprawiają, ze kocham to co robię i chcę robić to jak najlepiej…
Monika pytana o to, czy gdyby w jej życiu nie było wioślarstwa to chciałaby uprawiać jakiś inny sport szczerze odpowiada …mimo, że uwielbiam oglądać zmagania sportowców w różnych dyscyplinach, sama nigdy bym nie rozpoczęła kariery sportowej. Nie ma się co dziwić, ponieważ podobają mi się sporty do których kompletnie się nie nadaję. Na przykład narciarstwo alpejskie – ale ja boję się prędkości, łyżwiarstwo figurowe, a przecież nie bez powodu pływam w wadze otwartej, a nie w wadze lekkiej, czy pływanie choć nie przepadam za pływaniem wpław, gdyż boję się wody. Gdybym przypadkiem nie trafiła na Pana Karola prawdopodobnie dziś siedziałabym w laboratorium w firmie farmaceutycznej w której pracuje mój tata, wujek i kuzynka. Więc moje życie nie byłoby z pewnością związane ze sportem…
Dla Moniki najtrudniejszym i najbardziej nielubianym treningiem jest bieganie, pomimo to jest zmuszona do korzystania z tej formy treningu kiedy nie ma innej możliwości na zgrupowaniach, czy pomiędzy nimi w domu. Jej typowy dzień w domu i na zgrupowaniach różni się diametralnie …w domu przeważnie jest o wiele więcej obowiązków i zadań do wykonania. Studia, trening, rodzina, przyjaciele w każdej wolnej chwili korzystam z możliwości nadrobienia zaległości związanych z życiem pozaobozowym i staram się spędzić jak najwięcej czasu z najbliższymi. Na zgrupowaniach jest o wiele prościej, bo tu zadania są ograniczone: sen, jedzenie, trenowanie… Aktualnie Monika studiuje logopedię na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jest również aktywnym członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Ślesinie, a w wolnych chwilach nadrabia zaległości w filmach i książkach.
A jak nasza gwiazda ocenia pozycję swojej osady w światowej rywalizacji i inne czwórki podwójne na świecie?
…Uważam, że przez dwa ostatnie lata nasza czwórka zrobiła ogromny progres. Poświęciłyśmy swój czas i zdrowie, aby móc w Rio de Janeiro walczyć o medale i nam się to udało. Ciężką pracą doszłyśmy do najwyższego światowego poziomu. Wiele osób uważa, że w kobiecym wioślarstwie „nie ma poziomu", a ja odpowiadam na ten zarzut, że owszem jest może nas – kobiet mniej niż mężczyzn, a wiele osad jest przypadkowych, ale jeśli chodzi o osady ścigające się o medale to w naszej konkurencji stojąc na starcie w finale, ciężko jest wskazać faworyta i przegranego. Podczas startów potrafiłyśmy udowodnić, że "poziom" naszej konkurencji to między innymi polska czwórka podwójna kobiet. Potrafimy nasze rywalki zaskoczyć, jesteśmy nieprzewidywalne, potrafimy walczyć i wkładamy w tą walkę całe nasze serce. Stwierdzenie więc, że w naszej konkurencji nie ma poziomu jest krzywdzące, a być może wynikające z zazdrości. Stworzyłyśmy osadę, która wzbudza respekt u rywalek, która stojąc na starcie wie, że może walczyć z innymi jak równy z równym…
Na pytanie jak jest postrzegane wioślarstwo w Polsce Monika stwierdza krótko: …Jest coraz lepiej, ludzie powoli odróżniają łódkę wioślarską od kajaka, ale patrząc na trybuny podczas Mistrzostw Polski, to byłyby puste gdyby nie rodzice, rodzeństwo czy przyjaciele zawodników…
Natomiast młodym wioślarzom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z wioślarstwem chciałaby powiedzieć, że …Wioślarstwo to ciężki kawałek chleba i na pewno zdarzają się dni zwątpienia, ale mimo wszystko warto zainwestować swój czas w treningi, wykazać się cierpliwością i warto zaufać trenerom…
Po skończeniu uprawiania wioślarstwa na światowym poziomie Monika chce rozpocząć studiowanie psychologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i wyspecjalizować się w psychologii klinicznej dzieci i młodzieży. Ma też inne swoje marzenia: …Moje marzenia małymi kroczkami się spełniają. Te sportowe są w trakcie realizacji, a te prywatne razem z moim partnerem powoli wprowadzamy w życie. Planujemy ślub, kupujemy mieszkanie, myślimy również o dzieciach, chociaż na razie rozpoczęliśmy od mieszkania, ślubu i pieska, a na dzieci z pewnością przyjdzie jeszcze czas…
Gwiazda polskiego wioślarstwa - Monika Ciaciuch swoje życie za ponad dziesięć lat widzi jako: …Dbającą o dom żonę z mężem i co najmniej trojgiem dzieci. W wolnych chwilach, chociaż z trojgiem dzieci nie wiem czy będzie to możliwe, realizująca się zawodowo Pani psycholog pomagająca dzieciom i młodzieży. Warto wspomnieć też o Naszym pupilu Mirku (buldog angielski)…
Osiągnięcia Moniki Ciaciuch
V i III miejsce w regatach Coupe de la Jeunesse w dwójce podwójnej – Vichy 2009 IV i V miejsce w Pucharze Bałtyku w dwójce podwójnej – Arungen 2009
XII miejsce Mistrzostw Świata Juniorów w czwórce podwójnej – Racice 2010 IV miejsce Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Troki 2012
srebrna medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Linz 2013 brązowa medalistka Mistrzostw Europy w czwórce podwójnej – Belgrad 2014
srebrna medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Varese 2014 brązowa medalistka Mistrzostw Europy w czwórce podwójnej – Poznań 2015
IV miejsce Mistrzostw Świata Seniorów w czwórce podwójnej – Aiguebelette 2015
V i III miejsce w regatach Coupe de la Jeunesse w dwójce podwójnej – Vichy 2009
IV i V miejsce w Pucharze Bałtyku w dwójce podwójnej – Arungen 2009
XII miejsce Mistrzostw Świata Juniorów w czwórce podwójnej – Racice 2010
IV miejsce Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Troki 2012
srebrna medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Linz 2013
brązowa medalistka Mistrzostw Europy w czwórce podwójnej – Belgrad 2014
srebrna medalistka Młodzieżowych Mistrzostw Świata w czwórce podwójnej – Varese 2014
brązowa medalistka Mistrzostw Europy w czwórce podwójnej – Poznań 2015
IV miejsce Mistrzostw Świata Seniorów w czwórce podwójnej – Aiguebelette 2015
Zobacz także
25.01 | Enea Mistrzostwa Polski na ergometrze wioślarskim Wrocław |
22-23.03 | Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim Warszawa |
12.04 | Regaty Długodystansowe Kruszwica/Bydgoszcz |